środa, 30 stycznia 2013

nowa strona

Kochani nie wiem jak przekierować tę stronę na nową,nie wiem też dlaczego Wam się nie wyświetla że nowy post dodałam? być może nie zmienilście w zakładce ulubionych nowej strony? starałam się odpisać na Wasze pytania na facebooku, lecz nie wiem czy do wszystkich mi się udało,więc jeśli nadal macie ochotę Nas podczytywać zapraszam http://www.onelittlehappiness.pl

czwartek, 24 stycznia 2013

apel

                                              Uwaga zapraszam na mojego nowego bloga

                                                   http://www.onelittlehappiness.pl/

                                               i nowy post w którym do Was apeluje
                                                         
                                       

wtorek, 22 stycznia 2013

zmiany

tak będą zmiany...będzie nowy blog na Polskiej domenie,tutejsza ilość spamów i codzienne usuwanie ich z poczty doprowadza mnie do szału,spamy treści erotycznej rzecz jasna:) najczęściej!
w związku ze zmianami które prędko nie nastąpią, gdyż nowa platforma na którą się przenoszę (wordpress) mnie po prostu nie lubi! i absolutnie nie chcę ze mną współpracować:( jak już jakiś szablon wybiorę to się okazuje że nie mogę zmienić czcionki i jej koloru,pod tym względem blogger jest naprawdę świetny!
Kilka słów dla Was,bo winna Wam jestem wyjaśnienia,za dużą presje wywierałam na sobie że muszę dodać post...czym większa presja,tym mniej chęci do pisania,i tak mijały dni,tygodnie,za chwilę minęły by miesiące a ja pewnie przez tą presje nie dodałabym żadnego postu...wcześniej pisałam że blog miał być o pierwszej szafie Marceliny,pozniej życie zweryfikowało tę kwestię a ja się rozpisywałam,i choć Wam się podobało to moje bazgranie:) ja z ręką na sercu nie lubię tego robić:) lubię a wręcz kocham jak ktoś pięknie pisze,i choć odnajduje w wielu tekstach siebie,nie potrafię tak ładnie ubrać tego w słowa...zawsze gdy siadałam do posta,miałam w głowie totalną pustkę,a jak akurat byłam na spacerze,w tramwaju,samochodzie w mojej głowie rodził się post i te spontaniczne najczęściej były dodawane:) tak więc by czuć się komfortowo,postanowiłam pisać, wtedy kiedy naprawdę będę czuć taką potrzebę...gdy będę chciała i miała czym się z Wami podzielić...jeśli ze mną zostaniecie sprawicie mi ogromną radość,jeśli nie zrozumiem:) bo ileż można  będzie oglądać zdjęcia mojej córeczki?...czas pokaże,jedno jest pewne,robię to z pełną świadomością i uśmiechem na twarzy.
Życie jest tak krótkie i nie przewidywalne,nie warto iść więc na skróty,a prosto spełniając marzenia,te małe i duże.


dziękuje Wam za wszystkie maile,za modlitwę...za wsparcie...ale o tym będzie kolejny post już na nowym blogu!
a teraz najważniejsze wyniki biopsji !!!!!!!!!!!!!
JESTEM ZDROWA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:)
choć Pani doktor zaznaczyła że biopsja nie bywa wiarygodna,nie chcę o tym myśleć...jestem zdrowa i koniec kropka.................................................


poszukuje nowego tytułu na bloga,ten od początku wydawał mi się za długi,a jeszcze ciągłe smsy.lub telefony  typu Paula jak ten Twój blog się nazywa,zmotywowały mnie do poszukiwań nowego.
chętnie posłucham Waszych propozycji?:)



moja M




sobota, 5 stycznia 2013

raczej...

Kolejny raz w życiu jestem w stanie zawieszania,takim gdy serce pęka Ci na pół a Ty nie możesz złapać oddechu...
wtedy trwało to tylko jedną długą noc,najdłuższą w moim w życiu...tą kiedy leżysz,a łza po łzie zamienia się w szloch...
i wtedy w tą jedną noc przewartościowujesz całe swoje życie...
a po jakimś czasie gdy jest już dobrze o tym zapominasz,i wtedy życie robi Ci raz kolejny psikusa i cholernie dobitnie przypomina,o tym ,co w tym życiu ważne jest...
Ostatnio wciąż na coś narzekałam,różnie bo i powody były i bywało że nie było ich wcale,ale przecież włosy znów wyszły mi ognisto czerwone zamiast marchewkowych, święta wcale nie były takie jak sobie wymarzyłam,sylwester pozostawia wiele do życzenia,a no i przecież wciąż mnie coś irytuje,depresja poporodowa dopada,a ja zamiast wziąć ją w swoje ręce pozwalam by się pogłębiała bo lepiej sobie ponarzekać niż stawić czoła jej,ubrać się rano,umalować i z uśmiechem przywitać nowy dzień...
A przecież za chwilę tych dni może już wcale nie być,tych powodów by cieszyć się tym że pada deszcz,że mleko na kawę w lodówce stoi,tym że Twoje dziecko obdarowuje Cię właśnie najpiękniejszym uśmiechem na twarzy...
Wtedy po tej nocy wiedziałam na czym stoję,z czym dane będzie mi się zmierzyć,wiedziałam też że wygram,bo obiecał mi to lekarz i obiecałam sobie to sama,ani razu nie poskarżyłam się że jest mi zle,wręcz przeciwnie pocieszałam wszystkich którym brakowało wiary że będę zdrowa....miałam tak silną wolę i siłę walki,że oprócz tej łysej głowy,i tych chwil gdzie wchodząc na czwarte piętro,na każdym kolejnym ,siadałam na schodach i zbierałam siły by wejść na szczyt...
A teraz szukam tej siły w sobie,i wiem że jak będzie potrzeba to ją w sobie odnajdę...
póki co znów analizuje swoje życie,przewartościowuję na nowo,i tłumaczę sobie że w życiu nic nigdy nie dzieję się bez przyczyny,że wszystko ma swój cel...
wiem też że czekając na wynik,będą to dwa długie tygodnie,w których pewnie nie raz zwątpię,nie raz spojrzę na Marcysię i ta głupia myśl która ostatnio mnie prześladuje i wraca jak bumerang,że nie teraz  że przecież nawet w jednym marnym procencie nie nacieszyłam się Nią...
do lekarza poszłam tak o...czułam że muszę iść przebadać piersi,pewna byłam że jeśli chodzi o poprzedniego dziada temat jest skończony,i nie ma nawet potrzeby tego badać,i nie myliłam się od trzech lat lekarze się zastanawiają czy chemioterapia była potrzebna,i czy faktycznie nie za szybko orzekli wynik,a ja myślę że wtedy tak miało być,i nawet choć głupio to zabrzmi ,cieszę się że to ja a nie ktoś inny...
i tym razem stety lub niestety,intuicja mnie nie zawiodła...zmiana w lewej piersi,słyszę jak by ktoś szeptem mówił nie do mnie,Pani doktor,ale jaka zmiana że rak? nogi już tak mi się trzęsą,że Ona głaszcze mnie po ręce,i mówi spokojnie nie,ale biopsję musi zrobić,że tyle i tyle badanie będzie kosztować,mnie te cyferki gdzieś w głowie jak szalone biegną,zupełnie jakbym do trzech policzyć nie umiała,Pani doktor ja się pytam czy zmiana jest rakowa?czy ta biopsja nie zaszkodzi...czy będzie boleć,bo igieł i bólu to ja już na prawdę mam dość...
Odpowiada że spokojnie,że patrząc na usg nie jest to rak,że on zupełnie inaczej wygląda,tłumaczy że biopsja też nie daje 100% pewności,ale w takim przypadku jest konieczna...cholera ja już nie umiem nawet tych słów w jedną całość skleić...
kolejny raz zadaje pytanie,ale Pani doktor to nie r...proszę powiedzieć że nie...
no raczej nie...raczej nie...
raczej...
i z tym raczej tak przez kolejne dwa tygodnie,jest mi się dane zmierzyć...
O siebie się nie martwię i pewnie gdybym tak jak wtedy,nie była po ślubie nie byłabym matką,wziełabym to na klatę,i nie obracała się za siebie...a teraz jest Ona i serce mi pęka,za każdym razem gdy na Nią spojrzę...
i każdą chwilę z Nią celebruję,każdą minute chłonę, tak jakby jutra miało nie być...
Tak więc Kochane moje,w tym Nowym roku życzę Wam...
byście każdy dzień celebrowały ,tak jakby jutro już go miało nie być...
by zdrowie Was nie opuszczało...
by uśmiech z Waszej twarzy nie schodził...